Od "pięknej modlitwy" do "pięknego bankructwa"? Czy moje [Piękne bankructwo] z roku 1999 nie było realizacją mojej własnej modlitwy [Nie chcę być smutna] z początku lat 1990-tych, kiedy „zachorowałam na biznes”? Tak, chciałam nadgonić „stracony” w PRL-u czas, i w kraju otwierającym się na gospodarkę rynkową – zarobić, i to nie mało. I wtedy usłyszałam słowo o smutnym bogatym młodzieńcu. Pamiętam: nie chciałam być smutna. Ale jednocześnie nie chciałam nie być bogata, nie po to przecież zaczęłam swoją przygodę z biznesem. Jedyne, co mogłam wtedy wydobyć z siebie w modlitwie, to oddać sprawy w ręce Pana. No i parę lat później, Pan Bóg – zdecydował, a ja byłam Mu wdzięczna, że zrobił ze mną porządek. Jednak dopiero dzisiaj, wracając do moich modlitw z początków Drogi, zobaczyłam możliwy związek między tymi wydarzeniami: Pan spełnił moją prośbę o spełnienie Jego woli, a nie moich takich-czy-innych pomysłów na życie. Oto – sensowność Drogi. I – Amen! :)
Dzisiaj: wieczorna Eucharystia, wspomnienie św. Jana Pawła II Wielkiego, i - przypomnienie [W cieniu]. Z dzisiejszych czytań na wspomnienie: Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga. (Iz 52, 10)
Marana Tha!
22 października 2025
.